Dla Nicka czas zwolnił… a może przyspieszył. Sam nie był pewny. Jedno natomiast wiedział na pewno. Jego brat umarł. Umarł pozostawiając go samego z niedefiniowalną pustką w środku. Nick Johansson po śmierci brata bliźniaka nie był już tym samym człowiekiem. Przestał się uśmiechać, przestał rozmawiać. Jedyne co robił całymi dniami to wsłuchiwanie się w hardrockową muzykę płynącą ze swoich słuchawek. Kiedyś nawet nie lubił takiej muzyki. Drażniła go.
Ale po… wypadku stała się dla niego wybawieniem od ludzi. Zwłaszcza od mamy i Carly, które przeżywały śmierć ukochanej osoby, ale… nie tak jak on. One nie rozumiały i nigdy nie zrozumieją co on czuł. Nigdy nie miały Ricka w swoim umyśle i nigdy ta cząstka nie została z nich wyrwana.
Bo tak właśnie czuł się Nick. Jakby wyrwano mu połowę jego. Był w połowie martwy. W połowie nie istniał. Jego połowę zabrał Rick idąc do krainy śmierci. I nigdy miał już jej nie zwrócić.
Po miesiącu stan Nicka się nie poprawił. Był to już środek wakacji, a on wciąż trwał pogrążony w żałobie i smutku. Mama z Carly jakoś się trzymały, ale on nie potrafił.
Za każdym razem, gdy chwytał jakąś myśl chciał się podzielić z nią Rickiem, ale napotykał ścianę – opór we własnym umyśle.
Powinnam go wysłać do psychologa…
Nie, nie chodziło o to, że utracił moc. Sprawdzał to wiele razy. Nadal przy odrobinie wysiłku potrafił usłyszeć myśli innych. Ale już nie mógł rozmawiać telepatycznie z nikim.
Z bratem.
Westchnął wkładając słuchawki do uszu i rzucił się na łóżko nawet nie zdejmując butów.
Zamknął oczy i skupił się na myślach matki, która razem z Carly sprzątała dom.
Powinnam coś dla niego zrobić. Chyba jestem mu to winna… Albo nie. Nie to nie tak. On nie jest… Ale może potrzebuje pomocy. A może ja jej potrzebuję…
Takie myśli pojawiały się u niej od miesiąca, ale ani razu nie zrealizowała tego pomysłu. Nie wysłała go do psychologa. Wiedziała, w głębi duszy, że on nie pomoże synowi.
Nick odepchnął myśli matki i starał się skupić na słowach piosenki, ale z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu tym razem nie szło mu to najlepiej. Warknął wściekle i rzucił komórką ze słuchawkami na ziemię.
Następnie stał w łóżka i podszedł do okna. Podtrzymując ręką firanę wyjrzał na zewnątrz. Po drugiej stronie ulicy stał wóz przeprowadzkowy. Przypomniał sobie jak przez mgłę, że matka mówiła mu coś o nowych sąsiadach z naprzeciwka.
Collinsowie czy coś w ten deseń. Małżeństwo z córką i psem. Nick w momencie, gdy o tym pomyślał wyłowił wzrokiem dziewczynę w białej koszulce i połatanych dżinsach, która niosła pudło roześmiana zaczepiając swojego pupila i trącając go palcem po nosie.
Nick westchnął i zasłonił okno. Ledwo mógł sobie przypomnieć kiedy ostatni raz był taki roześmiany, beztroski. Tak, to było tego dnia. Śmiał się z Rickiem. A potem Rick mu się wymknął. Wymknął dosłownie jak ziarnka piasku spomiędzy palców.
Nick zacisnął zęby i uderzył w worek bokserski, który stał w rogu pokoju.
Od czasu śmierci Ricka wszystko w domu uległo zmianie. A głównie pokój chłopaka. Wcześniej przypominał raczej skejtera i dobrego ducha. Teraz mógł się pochwalić czarną odzieżą, skórzaną kurtką i niebezpiecznym spojrzeniem, które wrzeszczało „Jeśli mi się nie spodobasz to bez przeszkód oderwę ci głowę”. Stał się także bardziej umięśniony, bo aby odreagowywać zaczął często uderzać w worek, biegać i robić mniej lub bardziej pożyteczne siłowe rzeczy. Czasami bezwiednie jego myśli kierowały się w stronę bliźniaka. Zastanawiał się co by powiedział Rick, gdyby go takiego zobaczył. W ogóle nie przypominał siebie.
Nick westchnął odpychając od siebie wszystkie natrętne myśli. Uderzył w worek jeszcze ostatni raz po czym skierował się do salonu.
*
Te wakacje były najgorsze w życiu całej rodziny Johanssonów. Powrót do szkoły i szarej codzienności niewiele lepszy. Całe Hex Hill wiedziało o śmierci jednego z bliźniaków, dlatego Nick nie zamierzał wystawiać się od razu na te spojrzenia, które choć współczujące, niewiele rozumiały.
Dlatego pierwszy raz od dwóch miesięcy wyciągnął deskorolkę i pojechał. Po prostu. Sądził, że pozbył się tej umiejętności, ale okazało się, że idzie mu prawie tak dobrze jak kiedyś. Westchnął i przyspieszył nieco. Jechał chodnikiem przez co raz po raz podskakiwał na nierównościach, ale to nadawało tylko rytm, którego potrzebował. Po dłużej chwili, gdy był w połowie drogi, wsadził do uszu słuchawki i puścił losową piosenkę.
Mężczyzna z głośniczków rozdarł się na całe gardło w czymś co nawet przy dużym wysiłku nie mogłoby się nazwać „śpiewem”, a Nick przyspieszył jeszcze bardziej.
Droga ze szkoły do domu trwała niespełna dwadzieścia minut i gdy już widział na horyzoncie szkołę dostrzegł także autobus, którym tego dnia jechała Carly. Samej dziewczyny nie dało się zobaczyć, bo był za daleko. Nagle coś przyciągnęło uwagę Nicka. Spojrzał na parking i zmarszczył zdziwiony brwi…. Czy to było możliwe? Nie, nie mogło być. Ale jednak. Widział go. Widział samochód, który zabił jego brata, a potem uciekł. Widział te srebrne, błyszczące czystością felgi w których odbijało się światło i czarny nieskazitelny lakier.
Nick zapatrzył się w auto i w ogóle nie zważał gdzie i w co jedzie… Dopóki z całej siły nie uderzył w coś. Z krzykiem deskorolka wyjechała mu z pod nóg i pojechała dalej, a Nick tyłkiem przywitał chodnik. Syknął z bólu patrząc na chłopaka, który nie wyglądał wiele lepiej od niego przy czym tamten miał jeszcze gorzej, bo gdy Nick w niego wjechał stał odwrócony tyłem i teraz starał się pozbierać ocierając bolące żebra.
Nickowi udało się szybko podnieść i pomógł chłopakowi, który uśmiechnął się słabo.
– Wybacz, nie patrzyłem jak jadę – przyznał Nick ze skruchą.
Jego rozmówca zaśmiał się i machnął ręką.
– Wiesz, że właśnie w tym momencie bardzo pragnąłem na kogoś wpaść – zamyślił się przykładając palec wskazujący do brody. – Może nie dosłownie, ale co tam. Jestem nowy i aktualnie jedynym moim zajęciem było stanie jak kołek i zastanawianie się czy wbić się w tłum czy poczekać aż wleje się do środka.
Nick pokiwał niepewnie głową i poszedł po deskorolkę. Chłopak podążył za nim.
– Jeśli mam coś poradzić to lepszą opcją jest chwile poczekać – odezwał się ponownie biorąc deskę pod pachę. – Jeśli zdecydujesz się wpychać w tą masę to powodzenia… Możesz już żegnać się z życiem – Nick zaśmiał się niewesoło. – Tak poza tym… Nick – wyciągnął rękę do nowo poznanego.
– Jason – przedstawił się chłopak podając rękę Nickowi.
Jason miał dziwaczne, prawie białe włosy i błękitne jak niebo w słoneczny dzień oczy oraz pełne, czerwone usta i delikatne rysy twarzy. Nie był za bardzo umięśnionym. Można nawet powiedzieć, że miał kościste ciało. Według Nicka przypominał raczej niesfornego dzieciaka niż siedemnastolatka. Miał w sobie coś takiego przez co chłopak aż miał ochotę się uśmiechnąć co bardzo go zdziwiło, bo prawie przez całe wakacje chodził ponury ze spuszczoną głową i burczał na wszystkich. Miła odmiana.
Może jego zachowanie było nieco uwarunkowane tym, że wolny czas spędzał w towarzystwie mamy lub Carly, które wiedziały o Ricku, o tym co mu się stało i same przez to przechodziły, a Jason był nieświadomy i radosny. Nick nawet cieszył się, że na niego wpadł. Przynajmniej jedna osoba od razu nie zacznie mówić formułki „Nick, jak mi przykro z powodu twojego brata”.
– Więc czekamy – stwierdził Jason patrząc na niezmniejszającą się falę pędzącą do szkoły.
Nick pokiwał sztywno głową i zaczął wypatrywać Carly, ale nie udało mu się jej dostrzec. Dziwne, pomyślał marszcząc brwi. Jason coś paplał stojąc obok niego, ale on go nie słuchał. Skupił się mocno na swojej kuzynce i starał się wedrzeć do jej umysłu. Wyczuł ją, była już w szkole, ale – co go zaskoczyło – nie potrafił do niej się dostać. Zazwyczaj nie miał większych trudności w przebrnięciu zapory w mózgu człowieka. Tylko przyprawiało go to o lekką migrenę. Teraz omal nie zemdlał. W oczach mu pociemniało i gdyby nie Jason byłby się przewrócił.
– Stary, wszystko gra? – chciał się upewnić.
Nick pokiwał niepewnie głową. Teraz już tak. Teraz, gdy nie starał się wedrzeć do głowy kuzynki. Co to było? Co się mogło tak nagle stać? Było to bardzo podejrzane. Nigdy nie miał takich problemów.
Westchnął. Pomyśli nad tym później. Teraz musiał się skupić na przebrnięciu jakoś przez ten cholerny pierwszy dzień. Potem już pójdzie z górki. Zacisnął zęby.
Tłum powoli się zmniejszał, więc w towarzystwie Jasona ruszył prosto w stronę bramy do piekła. Jason trajkotał jak nakręcony o swojej poprzedniej szkole, o swojej rodzinie, przeprowadzce, wakacje… Ale Nick słuchał go jednym uchem rozglądając się w poszukiwaniu Carly. Nie znała tu nikogo, to był jej pierwszy rok. Może popełnił błąd. Powinien być przy niej, a nie jechać do szkoły sam olewając wszystko.
Na szczęście zaraz z ulgą dostrzegł Carly, która rozmawiała z …. Louise Fairchild. Nick zamarł widząc swą ex platoniczną miłość na horyzoncie. Serce zabiło mu mocniej – raz. Tylko raz, a potem się uspokoiło. Już nie był w niej szaleńczo zakochany. To była miłość dzieciaka, który jest beztroski i nie musi się martwić jak przeżyje następny dzień. Nick już taki nie był. Wszystko się zmieniło.
Pokręcił głową, aby odgonić natrętne myśli i zaczął się przedzierać w stronę swojej kuzynki z Jasonem na ogonie.
– Car! – zawołał będąc już niedaleko. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i posłała zdawkowy uśmiech. – Wszystko, okej? – chciał się upewnić.
Carly pokiwała głową.
– Jakoś dotarłam. Powinnam czynić ci wyrzuty, że mnie zostawiłeś samą, ale chyba to zrozumiałe, że chciałeś pobyć trochę sam. Nieważne – machnęła ręką. – Jakoś dotarłam jak zauważyłeś. No i ktoś zaoferował mi pomoc i oprowadzenie po szkole – tu wskazała na Louise.
Nick zlustrował ją szybko.
Jak zwykle wyglądała olśniewająco. Dżinsowe rurki, błękitna bluzka na którą narzuciła turkusowy sweterek w serek oraz idealnie spięte w kucyk blond włosy. Do tego przeszywające spojrzenie zielonych oczu pod którym to prawie wszystkich chłopakom w szkole miękły kolana. Ci, który na jej widok nie dostawali palpitacji serca albo musieli być zainteresowani osobami tej samej płci albo mieć tak ciężkie przejścia jak Nick, że ból przyćmiewał wszystko.
– Nick – powiedziała miękko patrząc na niego ze współczuciem. A on wiedział co zaraz się wydarzy. – Tak strasznie mi przykro z powodu twojego brata.
Młody Johansson zagryzł wargę i podziękował z udawanym spokojem po czym odwrócił się na chwilę do Carly.
– Skoro już nie jestem ci potrzebny to skoczę do sekretariatu – kiedy dziewczyna pokiwała głową Nick zwrócił się jeszcze do Louise. – Pilnuj mojej kuzynki, bo jak nie to będzie z tobą źle – uśmiechnął się do niej słabo po czym pocałował Carly w czoło i pożegnał.
Pociągnął za sobą Jasona i ruszyli do sekretariatu.
Po opuszczeniu sekretariatu chłopcy porównali swoje plany lekcji i stwierdzili, że mają pierwszą lekcję taką samą – angielski. Angielski z panią Mulligan.
Nick nie wiedział dlaczego, ale na wspominanie nauczycielki zakuło go w piersi. Chyba było to spowodowane nieco tym, że w zeszłym roku razem z Rickiem odkryli, że kobieta wcale nie mieszka w willi ze służbą (jak wszystkim opowiadała) tylko w zwykłej rozpadającej się kamienicy na obrzeżach Hex Hill.
– Zdaje mi się, że nie cieszysz się, że mamy razem lekcje – mruknął Jason niby to obrażony.
Nick zaśmiał się kręcąc głową.
– Nie o to chodzi. Nie cieszę się, że naszą pierwszą lekcją jest angielski, bo za nauczycielkę mamy największą sukę jaka znalazła się na tym świecie, a poprzedniego roku naprawdę nieźle jej podpadłem – wyjaśnił chłopak zmierzając w stronę swojej szafki.
Jason skinął głową ze zrozumieniem.
– Czuję ulgę – zaśmiał się.
Nick stanął przed swoją szafką i wpisał szyfr. Zesztywniał widząc jak Jason robi to samo w szafce obok. Szafka Ricka… była teraz szafą Jasona. Nie, jęknął w duchu przymykając oczy. Cudem udało mu się powstrzymać łzy złości cisnące się do oczu. Musiał to przeboleć. Wszyscy mu to mówili. Czas przeboleć tą kurewską stratę i zacząć żyć własnym życiem. Zacząć znów być człowiekiem.
– Nicky – ktoś trzepnął go w ramię. Obrócił się i ujrzał kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej. – Strasznie mi przykro, stary – powiedział z prawdziwym współczuciem.
Chłopak westchnął. Z Joshem – kapitanem – był zawsze w dobrych stosunkach (tak samo jak w większością szkoły), ale naprawdę, a to naprawdę miał dość tych spojrzeń i ciągłego „przykro mi”.
Zanim dotarł do sekretariatu zdążyło go zaczepić już chyba z trzydzieści osób. Był bardzo wdzięczny Jasonowi, że nie pytał co się stało ani nie komentował. Pewnie tamten i tak się już domyślał i właśnie z tego powodu Nick zaczął do tego chłopaka odczuwać prawdziwą sympatię. Być może nie będzie z nim tak źle. Może nawet się zaprzyjaźnią.
Kiedy Josh i jego koledzy oddalili się Johansson trzasnął szafką i kopnął w nią z całą siłą tak, że blacha trochę się wygięła. Jason spojrzał na kolegę nieco zaskoczony, ale niczego nie skomentował.
– No to chyba musimy lecieć – stwierdził zamiast tego patrząc na wyświetlacz komórki. – Za chwilę mamy dzwonek. Skoro mówisz, że ta babka jest takim potworem to lepiej lećmy.
Nick przytaknął. Wyjął książkę z szafki, wsunął do torby i podążył za kolegą. Już prawie byli przy klasie, gdy nagle przed Nickiem otworzyły się drzwi i z damskiej toalety wysunęła się dziewczyna z kubkiem kawy w rękach. Nick nie zdążył zareagować i wpadł na kogoś po raz drugi tego dnia. Tym jednak razem nie przewrócił, ani siebie ani dziewczyny. Zamiast tego cała jej kawa wylądowała na jego białej bluzce.
– O kurcze – szepnęła speszona dziewczyna patrząc w lodowato błękitne oczy Nicka. – Tak strasznie cię przepraszam. Nie zauważyłam cię.
Rozległ się dzwonek, a Nickowi opadły ramiona.
– Nieważne – powiedział do dziewczyny i już zaczął iść w swoją stronę. – Nic się nie stało.
Szybkim krokiem ruszył z Jasonem do klasy. Kolega podał mu chusteczkę. Brunet popatrzył na niego z wdzięcznością i zaczął przecierać bluzkę. Niewiele to jednak dało. Na białej koszulce i tak widoczna była wielka plama z kawy.
– Jeśli teraz tego nie zmoczysz zostanie plama – stwierdził Jason.
Nick wywrócił oczami.
– Pieprzyć plamę na bluzce. Jak się spóźnię to ze mnie zostanie mokra plama.
Jason zaśmiał się nerwowo patrząc jak Nick zasuwa kurtkę, aby zamaskować plamę. Następnie obaj wpadli do klasy pani Mulligan – pełnej klasy.
Stanęli na środku i mierzyli wzorkiem starszą kobietę, która spoglądała na chłopców spod okularów.
– Pan Hale jak podejrzewam – zwróciła się do Jasona. – Pierwszy dzień i już spóźnienie – westchnęła i zanotowała coś na kartce. – Proszę siadać – wskazała na ławkę kiedyś należącą do Ricka.
Znów to ukłucie w piersi i wrażenie, że zaraz się udusi. Nie mógł uwierzyć, że Ricka już nie będzie. Że nie będzie mu podpowiadał na sprawdzianach. Że nie będą się nabijać w myślach z Mulligan. Utracił wszystko. Połowę swojej duszy. Połowę tego kim kiedyś był...
Był świadom tego, że aktualnie spojrzenia wszystkich uczniów są skierowane wprost na niego, ale starał się nie okazywać po sobie jak bardzo było to dla niego niekomfortowe.
– Nick Johansson – spojrzała na niego wymownie. – Czy ty się nigdy nie zmienisz?
Uśmiechnął się słabo.
– Wie pani jak to ze mną jest.
Mulligan pokręcił głową i wskazała ławkę.
– I żeby był to ostatni raz, Johansson.
Gdy szedł do swojej ławki odwrócony tyłem do kobiety na jego twarzy zagościł uśmiech pobłażania. Chyba ona sama już w to nie wierzyła.
Witam wszystkich!
Trutututtuttu.... Wreszcie wyprodukowałam drugi rozdział!!! Brawa proszę, że w ogóle mi się to udało. Tydzień temu kopałam komputerem na wszystkie strony załamana tym, że to co piszę jest beznadziejne, ale przeszedł mi już depresyjny moment jak widać :>
Na razie za wiele to się nie dzieje, ale chcę najpierw powoli wprowadzić w otoczenie Nicka i reszty x) W następnym rozdziale planuję trochę akcji, a potem znów nieco przystopuję i znów akcja ;p Mam nadzieję, że wytrwacie ze mną .
A z rzeczy pozarozdziałowych, ale nadal opowiadaniowych to pojawiła się zakładka z bohaterami. Zastawiałam się czy ją założyć czy nie. Jestem zwolennikiem wyobrażania sobie samej wyglądu postaci, ale oglądałam jakiś film i stwierdziłam, że aktor idealnie pasowałby na Nicka. Tak oto powstała zakładka "Dusze". Jest też druga o jakże chwytliwej nazwie "Chaos" w której możecie mnie informować o nowych rozdziałach u was czy pytać o jakiekolwiek inne pierdółki (innymi słowy jest to spam x).
Na ten moment to tyle z rzeczy organizacyjnych. Mam nadzieję, że rozdział uszedł w tłoku. Czekam na opinie. Chętnie wysłucham jak wam się podobało ale też co mogę poprawić.
Pozdrawiam,
Jessabelle ;*
Wiedziałam. Wiedziałam, że go uśmiercisz. Cóż, dzięki temu mogłaś coś zmienić w Nicku. A raczej wszystko.
OdpowiedzUsuńNie powiem, że podoba mi się myśl o rozdzielonych bliźniakach, ale twoja koncepcja jest ciekawa:)
Mimo, że strasznie żal mi Nicka i jakoś nie podoba mi się ta nagła zmiana w chłopaku. Te myśli o bracie, ta pusta w nim.
Ciekawi mnie postać Jasona. Intrygujące jest samo jego pojawienie się tak nagle w historii. I ta dziewczyna z naprzeciwka. Jaką rolę odegra w opowiadaniu? No chyba, że znów zawirujesz fabułą i okaże się, że będzie jakąś ofiarą na stosie...Tak, spodziewam się wszystkiego!:)
Dalej mnie zaciekawiasz, coraz bardziej wciągasz:)
Pozdrawiam!
Woh, woh, bez przesady. Na razie już nikogo nie zamierzam uśmiercać (kurdem, zdradziłam się x.x) i nikt nie wyląduje na stosie. I już raczej nie będzie żadnych mega zawirowań. ;>
UsuńDzięki. Pozdrawiam ;*
O ja cię pierdzielę... Ale ty zajebiście piszesz... No nie mogę! I ty twierdzisz, że twoje opowiadanie jest beznadziejne?! No proszę! Strasznie szkoda mi Nicka. Okropnie cierpi po śmierci brata, z którym był tak związany. Całkowicie się zmienił, nie jest już dawnym Nickiem, tylko zupełnie inną osobą. Czy wyjdzie mu to na dobre? To się okaże. No ale pojawił się Jason i od razu go polubiłam ^-^ Mam do tego imienia wielki sentyment, ponieważ nosi je mój ulubiony basista, ale nie tylko z tego powodu nowy bohater wzbudził we mnie sympatię. Wydaje się być naprawdę spoko, naprawdę koleżeński. Myślę, że miałby dobry wpływ na Nicka, więc fajnie by było, jakby się zaprzyjaźnili. No cóż, czekam na kolejny rozdział i na to, co się dalej wydarzy. Pozdrawiam i życzę ci mnóstwa weny ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie od początku planowałam zmianę charakteru Nicka. Nawet, gdy w koncepcie miałam w końcu nie uśmiercać Ricka, ale wiadomo jak to jest z tymi historiami... W końcu i tak zaczynają żyć własnym życiem i nikt już ich nie kontroluje ;p
UsuńDzięki za komentarz. Pozdrawiam ;*
Dobra, jakoś nadrobię komentarz z pierwszego rozdziału tym. x.x
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiłaś tam bliźniaków, ich zwyczaje, upodobania i całą resztę. Do tego Mulligan! Przypomina mi moją matematyczkę! Chociaż... moja nauczycielka nie robiła mi testów na dzień przed wakacjami. Ona je robiła w pierwszym tygodniu września z materiału z czerwca (w sumie to tak jest nie tylko na matmie u mnie w szkole xD) A potem uśmierciłaś Ricka... W pierwszym rozdziale. W pierwszym już kogoś zabijasz? Dlaczego? >.<
Dodam, że mam już swoją teorię co do niego. Być może chłopak jeszcze się tutaj pojawi jako duch albo jakiś demon? I Nick będzie się mógł z nim kontaktować za pomocą myśli? W końcu mieli tą nadprzyrodzoną zdolność :o
Polubiłam Nicka i teraz ślepo wierzę, że jeszcze wróci. :')
Nie dziwię się, że Nick tak się zmienił. To raczej normalne, że chłopak rozpaczał, zmieniał się i, no wiesz... Gorzej by było, jeśli by nic nie robił. Wtedy trzeba byłoby z nim iść do psychologa, a nie tylko o tym myśleć.
Ciekawe co wniesie do tej historii Jason i dziewczyna od kawy. Może się znają i są jakoś powiązani z tamtym incydentem w prologu? A jak nie, to ta dziewczyna wydaje mi się podejrzana, bo... bo tak! ^-^
I teraz tak się zastanawiam, czy Rick i Nick nie byli przypadkiem efektem eksperymentów, takich jak ten, który przedstawiłaś nam w prologu...
Ech, jak ty to robisz, że człowiek chce czytać i czytać, a jak już skończy to czuje pustkę i tęsknotę? Masz niesamowity styl i pomysł na historię. Człowiek chce więcej i więcej! Szybko, napisz trzeci rozdział, bo już nie mogę się doczekać!
"...odezwał się ponownie piorąc deską pod pachę." Biorąc. Popraw, bo śmiesznie mi było, jak to czytałam xD
Świetne nazwy na zakładki! Ten Chaos mi się szczególnie spodobał, bo idealnie pasuje :D
Pozdrawiam ;*
Wo. Ale głupio. Zaraz poprawiam. x)
UsuńCóż, nie chcę za dużo zdradzać... Napięcie musi być, nie? x) Ale całkiem nieźle kombinujesz, a prolog i owszem ma znaczącą rolę dla każdego z bohaterów, którzy powoli zaczną się wyodrębniać w następnych rozdziałach ;p
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam ;*
Jeśli Tobie kiedyś wyszedł kiepski rozdział, to idę się powiesić, gdyż to niemożliwe. xD To. Jest. Świetne.
OdpowiedzUsuńZmiana w zachowaniu Nicka wyszła genialnie i jak najbardziej rzeczywiście. Polubiłam Jasona, mam nadzieję, że nie okaże się żadnym zdrajcą, a dziewczyna od kawy faktycznie mogłaby się jeszcze pojawić. :>
Zastanawiałam się jeszcze, czy zmiana narracji na pierwszoosobową była tu celowa, czy wyszła przypadkiem: "– Nicky – ktoś trzepnął mnie w ramię. Obróciłem się i ujrzałem kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej. – Strasznie mi przykro, stary – powiedział z prawdziwym współczuciem.", tak jakoś rzuciło mi się w oczy.
Weny i oby następny rozdział był szybko! :>
Aaaa... Kurdem, narracja pierwszoosobowa weszła nieproszona. Cóż, za zaraza. Zaraz dam jej karę ;p
UsuńNie, nie było specjalnie. Po prostu wcześniejsze moje opowiadanko pisałam w pierwszej osobie i tak z przyzwyczajenia. Zaraz i to poprawi się ;>
Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam ;*
Strasznie brakuje mi Ricka, a przecież pojawił się tylko w jednym rozdziale. Zmiana w Nicku jest tak wielka i przygnębiająca, że ja nie mogę. Całe wakacje spędził sam w smutku i żałobie. Dobrze, że wpadł na Jasona. Tak mi się wydaje. Polubiłam go, nie jest dociekliwy i sympatyczny z niego gość, na razie. Oby nie okazał się jakimś spiskowcem, czy coś. Ciekawi mnie też problem Nicka z dostaniem się do myśli kuzynki. To było przypadkowe "coś", czy naprawdę zaczną się jakieś kłopoty z jego darem?
OdpowiedzUsuńDziewczyna z kubkiem, to nie jest może jego nowa sąsiadka? Nie obraziłabym się, jeśli tak.
Czekam na nowy, mam nadzieję, że będzie szybciusio!
CM Pattzy
http://at-your-command.blogspot.com/
Dobrze kombinujesz, ale nic więcej nie powiem. Och, ależ jestem zła. Huuahua ;p Spokojnie, wszystko niedługo się okaże. A nawet w następnym rozdziale dużo się zdąży wyjaśnić.
UsuńZ trójką postaram się wyrobić na początek lutego x)
Dzięki. Pozdrawiam ;*
Strata bliźniaka to chyba najgorsze co może być (od razu przypomina mi się Fred i George z Harryego). Wtedy też było mi cholernie przykro. Biedny Nick, nawet nie potrafię sobie wyobrazić co musiał czuć.
OdpowiedzUsuńJednak mam przeczucie, że Rick będzie miał w tym opowiadaniu spory udział. Tak naprawdę nie mam pojęcia, co wydarzy się dalej, bo ta historia jest jedną, wielką zagadką. Ale to dobrze, lubię być zaskakiwana.
Coś mi się w tym Jasonie nie podoba, ale jeszcze do końca nie wiem co. Ale jeszcze się dowiem :D
Życzę weny oraz pozdrawiam :*
Ach, co ci się nie podoba w Jasonie? x( Taki kochany. Ale jeszcze pokaże pazurki. Heh. Każdy pokazuje.
UsuńMasz całkiem dobre przypuszczenia... ;D
Nie znam Freda i George'a, ale tak. Z całą pewnością strata bliźniaka to straszny ból, choć ja takowej rzeczy sobie nie wyobrażam. Jestem samotniczkę, jedynaczką x)
Dzięki za komentarz. Pozdraiam ;*
Nie będę pisać, że cudo, bo o tym już wiesz :D Takie smutne, że Nick jest sam... Ale czuję, że jednak Rick i tak będzie grał tu ważną rolę ^^ I dlaczego Nick nie mógł wejść do umysłu Car? Mam kilka teorii. Albo ta laska, która szła obok niej coś wie, albo Rick mógł powiedzieć coś Car [w końcu się w niej kochał], albo... [Najbardziej poryta i nieuzasadniona myśl, która naturalnie najbardziej do mnie przemawia] Rick jednak żyje, ale jest duchem czy czymś tam. Wpadłam na to po prologu, bo może oni są potomkami jednego z tych demonów i w jakimś sensie mają po nich jakieś bajeranckie moce? To też byłoby niezłe i tłumaczyłoby telepatię. Ostatnia opcja to taka, że po śmierci brata Nick traci swoje umiejętności, ale bardzo w to wątpię :3
OdpowiedzUsuńHeh, to się nazywa wyczerpujący komentarz... Ciekawa jestem, czy do czegoś tam doszłam, w co jeszcze szczerzej wątpię xD
Czekam na następny rozdział. Weny ^^
No weź.... Kurdem. x.x Ty, teraz muszę cię zamordować, odkryłaś moje sekrety...
UsuńA tak serio to każda z twoich teorii ma trochę w sobie racji ;D Sama zobaczysz ;p
Dzięki. Pozdrawiam ;*
Wybacz! Zmartwychwstałam (pod nowym imieniem, to bardziej reinkarnacja :D ) to prawda i nigdzie się już nie wybieram! :) Za chiny nie mogłam sobie przypomnieć nazwy twojego bloga i tak wyszło... Ech. Na szczęście (głownie dzięki tobie :P ) w końcu tu jestem i widzę, że jest nowy rozdział! Teraz jest ta część, w której wychwalam to co napisałaś itd. :D Super Ci to wyszło oczywiście i płynnie się czytało. Mam teraz tyle pytań.. Jednak wytrwam i poczekam na odpowiedzi do następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeszcze raz przepraszam że nie poinformowałam Cie, że wróciłam do blogosfery ;D
Aah, nie przepraszaj już. Grunt, że się odnalazłyśmy ;p
UsuńCieszę się, że ci się podoba, choć ja z rozdziału na rozdział mam wrażenie iż idzie mi coraz gorzej x.x
No nic. Dzięki za komentarz i pozdrawiam ;*
Nawet nie pisz, że masz nadzieję, że uszedł w tłoku! Jest super! Jak pomyślę, że to dopiero w prowadzenie to nie mogę się doczekać co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie pokazałaś uczucia Nicka po stracie brata, strasznie mi go żal i pewnie też patrzyłabym na niego tym wzrokiem co wszyscy, co najprawdopodobniej doprowadziłoby go do szału !
Nie chciałabym slyszeć myśli swojej mamy, o nie... Niech Nick lepiej tego nie słucha ! Kurczę ten dar mimo tego jak bardzo jest wyjątkowy to trochę mnie przeraża. Jak pomyślę, że miałabym słyszeć co inni myślą...to nie, nie nie, wole nie wiedzieć haha :D
Jestem ciekawa Jasona, wydaję się naprawdę sympatyczny, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnią.
Intryguję mnie też nowa sąsiadka, nie wydaję mi się żebyś przypadkowo o niej wspomniała :D
No i dlaczego N. nie mógł dostać się do umysłu Car?! To jest bardzo dziwne !!
Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nowość :D:D
Aahah, jestem w niebie. Takie słowa to miód na duszę ;p I zgadzam się w pełni, że słuchanie myśli rodziców jest dość nieuprzejme. Stosunkowo lubię telepatów, ale nie takich, którzy nie kontrolują mocy i słyszą wszystko dookoła. Dlatego postanowiłam, że aby usłyszeć myśli innych trzeba się Nickowi nagimnastykować. x)
UsuńJason, sąsiadka... Cóż, mamy maksymę, że przypadki po prostu nie istnieją, więc...
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam ;*
Kurczę, napisałam wczoraj komentarz, ale jak widać się nie dodał O.o
OdpowiedzUsuńBardzo żal mi Nicka. Nie mam siostry bliźniaczki (nawet nie chcę), ale zdaję sobie sprawę, że to ogromna tragedia. No a całą sytuację pogarsza fakt, że Nick i Rick porozumiewali się telepatycznie, a teraz taka pustka.
Ach, myślałam, że jeszcze trochę potrzymasz z nami Ricka, ale to świetna okazja do zmian w charakterze postaci.
Jestem bardzo ciekawa jaki wpływ na fabułę będzie miał Jason i może nowi sąsiedzi Nicka? Kto wie...
Pozdrawiam,
Sparks :D
Jesteś jedynaczką? ;p Witam w zespole. Choć zawsze chciałam mieć siostrę to nie wiem czy dałabym radę, bo jestem niejaką egoistką i dziele się nie przychodzi mi z łatwością x)
UsuńTak, sytuację na pewno pogarsza fakt, że mieli łączność telepatyczną jednak jest jeszcze pewien znaczący szczegół o którym wspomnę za dwa max trzy rozdziały ;P
Dzięki. Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO nie, liczyłam na jakieś cudowne zmartwychwstanie, ale widocznie ty nie miałaś takich zamiarów co do Ricka ;_; No cóż, muszę się z tym pogodzić. A co do rozdziału to genialny, piszesz świetnie i ciekawie, no i masz fantastyczne poczucie humoru (przynajmniej według mnie xD) Liczę na to, że Nick szybko ogarnie się po stracie brata, chociaż wiem, że musi być to dla niego ciężkie, i może zaprzyjaźni się z Jasonem. Przynajmniej wszystko na to wskazuję ;) Życzę weny! http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ tym poczuciem humoru to się nie zapędzaj. Różnie u mnie bywa. Raz mam ochotę komuś zmyć głowę a raz ją oderwać. Kobiety mają zmienny charakter ;p
UsuńWybacz, że cię zawiodłam i nie ożywiłam Ricka, ale w sumie tak palowałam od początku. Gdyby nie on nie to ta historia w ogóle by się nie narodziła x) Właściwie niedługo sama zobaczysz.
Dzięki. Pozdrawiam ;*
Rozdział był bardzo smutny, ale wyszedł Ci świetnie! Bardzo podobają mi się Twoje opisy i to, że przeważają nad dialogami. Sądzę, że to one świadczą o opowiadaniu, a Ty masz do nich duży talent. Gratuluję Ci tego ;) I właśnie chyba to sprawiło, że z taką przyjemnością sięgnęłam po ten rozdział.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, aż do końca, że jednak Rocka nie uśmiercisz. Zdążyłam już polubić tych niepokornych bliźniaków i strasznie przykre były opisy przeżyć Nicka po stracie brata! Ciężko sobie nawet wyobrazić jak to jest stracić połówkę siebie. W końcu między bliźniakami jest o wiele silniejsza nić niż między zwykłym rodzeństwem, więc cierpienie Nicka musiało być ogromne. Psycholog może i by mu nie pomógł, ale warto spróbować. Matka powinna się nim bardziej zainteresować, przecież widać na kilometr, że chłopak cierpi i się zmienia! Tak nie powinno być. Ale mam wrażenie, że nowy kolega, Carly i nowa sąsiadka jakoś na niego w przyszłości wpłyną i otworzą go na życie. Dobrze chociaż, że chłopak nie targał się na swoje życie, nie zaczął zadawać z jakimś podejrzanym towarzystwem, żeby odreagować i nie zrezygnował ze szkoły. Może te wszystkie zajęcia odsuną choć trochę myśli o Ricku.
Czekam na kolejny rozdział!:*
I pozdrawiam serdecznie ;)
A w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy rozdział;)
W sumie moim zdaniem opisy są ważne, ale na nie umniejszajmy znaczenia dialogów. Dodają one barwności opowiadaniu. Te całe przekomarzanki między bohaterami i sercowe wyznania. Uznałabym, że opisy i dialogi stoją na równi x)
UsuńCo do chłopców... Owszem, między bliźniakami jest bardzo silna więź, lecz... Sprawy okażą się w przyszłości o wiele bardziej skomplikowane niż na razie wygląda.
Co do matki to w przyszłości wyjdzie, że nie jest najbardziej odpowiedzialnym rodzicem, ale bardzo kocha synów ;)
Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam ;*
Hej! Na początek przepraszam za spóźnienie :/
OdpowiedzUsuńHm... To prawda, że rozdział nie miał zbyt wiele akcji, ale i takie notki są potrzebne. Ciężko, żeby rozdział mówiący o wydarzeniach po śmierci bohatera miał być naładowany akcją. Po śmierci Ricka... W ogóle śmierć brata musi być okropną traumą. Nie dziwię się Nickowi, że zaczął się tak zachowywać. To musi boleć... Nie wiem co napisać. Na jego miejscu pewnie też bym nie chciała słyszeć na każdym kroku "przykro mi z powodu twojego brata". Ludzie chcą być mili, a tak naprawdę wychodzi odwrotnie, bo ktoś kto tego nie przeżył, nigdy nie zrozumie uczuć, tego kto ma to za sobą.
Jason, może być ciekawą nową postacią. Co prawda nie zastąpi Ricka ;_; (którego wciąż mam nadzieję zmartwychwstaniesz - jak by nie brać, gdyby nie miał tu już żadnego znaczenia, dlaczego link do bloga jest taki a nie inny? Wierzę, że w jakiś sposób ponownie się pojawi) ale może okazać się interesujący i już nie mogę się doczekać, by wiedzieć, co wniesie do opowiadania.
Odnoszę wrażenie, że jego pozytywny wpływ na Nicka może przynieść coś dobrego. W końcu w jego towarzystwie bohater poczuł się lepiej.
Znowu koleś w samochodzie. Co to jakiś seryjny morderca, który katrupi przechodniów? Bez sensu, ale z pewnością nie pojawia się przypadkowo. (Tak tak doszukuję się ;>) Myślałam, że dasz trochę akcji w wakacje, ale jak widać masz bardziej szkolne plany ;) Rozdział mi się bardzo podobał. Nadal trzymasz wysoki poziom pisarski, nie znalazłam błędów (no może jakąś literówkę) więc jest bardzo dobrze. Niecierpliwie czekam na nowy rozdział i jeszcze raz przepraszam za spóźnienie :/
Życzę wodospadu weny i pozdrawiam ;*
Co racja to racja. Rick musi mieć jeszcze gdzieś swój udział bo tak sugeruje nazwa ;p Koleś w samochodzie? Cóż, ktoś na pewno tam był, ale czy koleś to bardzo w to wątpię.
UsuńTrochę podbudowałaś mi morale, bo zawsze gdy zaczynam coś pisać i piszę następne rozdziały to następny wydaje mi się dziesięć razy gorszy od poprzedniego >.< Mam nadzieję, że tym razem stanie się inaczej.
Dzięki za komentarz i wodospady weny (całkiem niezłe "wena pływa". Kurdem, sorry wtorek wieczór ;p). Pozdrawiam ;*
Hejka ^^
OdpowiedzUsuńZostawiłaś u mnie komentarz (za który z całego serducha dziękuję :*), więc postanowiłam wpaść :D
Polubiłam tych bliźniaków. I trochę im zazdrościłam... ja też bym chciała tak móc telepatycznie ściągać, wiesz, jaki byłby ze mnie prymus? Ja też tak chcę :c
Jednakże to beztroskie życie nie trwało długo, gdyż uśmierciłaś Ricka... A kiedy czytałam opis przeżyć Nicka po stracie brata, to aż mnie zakuło w piersi i normalnie tak mi go szkoda...
A pro po opisów - genialne! ^^ Rany boskie, zazdroszczę ci... też bym chciała tak opisywać, ale mi nie wychodzi :(
Jednakże z tego, co widzę, to dopiero drugi rozdział, tak wię strzelam, że powstanie coś ciekawszego. No i jeszcze po przeczytaniu prologu, coś mi tutaj pachnie ciekawą akcją :3
Zostaję na dłużej!
Pozdrawiam i życzę ogromnego przypływu weny ;)
http://burning-heart4268.blogspot.com
Cieszę się, że wpadałaś, a jeszcze bardziej, że ci się podoba. Uwierz, mi też się marzy ściganie na sprawdzianach w myślach, ale co począć... Och, rzeczywistości, czy ty musisz być aż taka rzeczywista? x.x W sumie opisy mnie zawsze wnerwiały, bo nigdy nie umiałam ich zrobić dobrze, ale jak już wcześniej się wyrażałam miałam małą przerwę w pisaniu, która dobrze na mnie wpłynęła i ta dam... Opisy idą mi lepiej ;p Wszystko z czasem da się wyćwiczyć. Zaczynałam od pisania czegoś pokroju scenariuszy ;p
UsuńDzięki. Pozdrawiam ;*
Opis wewnętrznych jak i zewnętrznych przeżyć Nicka po stracie brata, sprawiła we mnie smutek :<. Tak to jest, jak straci się ważną osobę w swoim życiu. Ale bardzo zainteresowała mnie postać Jasona jestem bardzo ciekawa, czy będzie on miał jakiś wpływ na życie Nicka.
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę dobrze i tak mnie wciągnęłaś, że odpłynęłam od rzeczywistości, serio :D.
Życzę ci duuuużo weny, obserwuję i pozdrawiam! :*
xxforeverxxx.blogspot.com
Mogę zapewnić, że postać Jasona będzie jedną z tych ciekawszych w opowiadaniu x) Cieszę się, że tak cię wciągnęłam. ;p
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam ;*
Witam! ^^ Dziękuję za odzew na moim blogu! Naprawdę cieszę się, że tam zaglądnęłaś *-*
OdpowiedzUsuńTak mi szkoda Ricka! Kurcze no. Bracia byli nierozłączni a tu proszę. Nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się zdanie, że każdą uwagą Nick, chciał się podzielić z Rickiem, a napotykał ścianę. Coś w tym zdaniu jest takiego, co mi się okropnie spodobało. Może to głupio brzmi xD Ale taka jest prawda xD
Wow, ta zmiana Nicka, z jednej strony mnie zaniepokoiła, z drugiej natomiast strasznie zainteresowała! ^^ Kocham takich kolesi jak on! Skradł moje serce w tym momencie <3
No, całkiem ciekawie zapowiada się nowy kolega. Widać, że nie jest zbytnio ciekawski i w ogóle. Podoba mi się już :3 Szkoda mi tylko, że Nick tak sucho odezwał się do byłej miłości. W zasadzie, ona niczemu nie zawiniła ._.
Mówiłam już, jak bardzo podoba mi się muzyka?! Pewnie wspominała, ale jest po prostu cuuuudna! Jesu, kocham takie klimaty <3 Tak cudownie się czyta! ^^ Mrrr!
Pozdrawiam gorąco :3 Jutro wrócę, przeczytać następny rozdział! Życzę weny!
Taa, ja też kocham takich gości. Opowiadanie nie mogłoby się obejść bez jednego mrocznego charakterku ;p
UsuńCieszę się, że ci się podoba ;P
Dzięki ogromnie za komentarz. Pozdrawiam ;*
Naprawdę mi go żal, utrata brata i te wszystkie spojrzenia, słowa, już same odczucia, jakie się ma wśród ludzi...
OdpowiedzUsuńStraszne!
Na dodatek ta sprawa z telepatią, jak gwóźdź do trumny, naprawdę. Rozumiem zmianę w zachowaniu Nicka, i zmianę ubrań i wszystkiego, on już po prostu nie jest taki sam.
Niektóre wydarzenia nas zmieniają, nic już tego nie naprawi.
Do tego musi wrócić do szkoły, znienawidzonej nauczycielki ii zajętego przez obcą osobę, miejsca w klasie. Nikomu nie życzę tego, przez co ten chłopak musi przechodzić.
http://zasnute.blogspot.com/
To bardzo ciekawe co piszesz już na początku rozdziału. Faktycznie, gdy brakuje ci telepatycznego bliźniaka to tak jakbyś miał połowę umysłu mniej.. Taka pustka. Zawsze w głowie była jeszcze ta druga osoba, a teraz jest totalna cisza..
OdpowiedzUsuńFajnie, że pokazujesz stronę psychiczną Nicka. No i tem nowy chłopak. Strasznie jestem ciekawa jak to z nimi będzie. Pozostaje jeszcze kwestia tajemniczego auta. Co robiło nieopodal szkoły Nicka?