poniedziałek, 5 stycznia 2015

Primus. Ostatni dzień

Nick ciężko opadł na krzesło znudzonym wzrokiem patrząc na nauczycielkę, pannę Mulligan, wtaczającą się do klasy ze swoim ogromniastym, beczułkowatym neseserem, w którym zazwyczaj przetrzymywała nędzne sprawdziany wynędzniałych uczniów. 
Była to kobieta mocno po czterdziestce o ostrych rysach twarzy i zacietrzewionej minie. Nos zadzierała do góry, swymi piwnymi oczami patrzyła na ludzi z wyższością i pogardą, nosiła się niczym najprawdziwszy paw. Włosy zawsze musiała mieć zaciśnięta w idealny, gładki kok, z którego nie wypadał ani jeden kosmyk. Ubierała się zazwyczaj w starannie dopasowaną granatową  garsonkę, a na nogi wkładała średniej wysokości szpilki z jadeitowym kamykiem na przodzie. Udawała o wiele bogatszą i gustowniejszą niż była w rzeczywistości.
Kiedyś Nick wraz z bratem, Rickiem, postanowili śledzić pannę Mulligan, aby dowiedzieć się, gdzie mieszka i najlepiej na Halloween zrobić jej prezent w postaci domu całego w papierze toaletowym. Okazało się to jednak niewykonalne, gdyż nauczycielka mieszkała w starej rozpadającej się kamienicy o wyglądzie daleko odstającym od standardów jakich raczyła każdego poinformować. Z całą pewnością nie była to czteropiętrowa willa w neogotyckim stylu, w której ledwo dało się upchać wszystkie antyki, popiersia, gobeliny, wazy i jaja faberge. Jeśli można być szczerym to jej mieszkanie wypadało nawet gorzej niż dom, w którym samotna matka, Caitlin Johansson, wychowywała dwóch niesfornych synów – Nicka i Ricka.
– Witam, dzieci – panna Mulligan użyła oficjalnego tonu pełnego samouwielbienia i wyższości.
Przez klasę przetoczył się niski pomruk, który przy odrobinie wysiłku mógł zostać uznany za odpowiedź na powitanie.
Starsza kobieta postawiła swój neseser na biurku i uśmiechnęła się sztucznie przy okazji pobudzając do działania mięśnie twarzy, które zazwyczaj były nieużywane.
– Jakże miło mi was widzieć w ten ostatni dzień przed wakacjami. Toż to naprawdę cudowny moment – cóż, wszyscy pewnie by się właśnie ucieszyli, zaczęli puszczać do siebie zachwycone, pełne wyczekiwania uśmiechy i takie tam. Lecz nie klasa, która tego dnia miała zajęcia z panną Mulligan.
Dlaczego? Odpowiedź na pytanie była, aż nad to prosta. Nauczycielka lubowała się w tym, aby ostatniego dnia szkoły przepytać całą klasę lub zrobić niezapowiedziany test.
– Co takie miny? – spytała szyderczo wygrzebując ze swojego neseser plik skserowanych kartek spiętych dokładnie spinaczem. Następnie siląc się na największy sarkazm dodała:– Test sprawdzający na koniec klasy. Pomyślcie pozytywnie. Możecie poprawić sobie oceny.
Jej uśmiech zabiłby nawet Dracule. Nie dało się ukryć, że gdyby ktoś odważył się napisać książkę o pannie Mulligan pewnie okrzyknięto by ją najbardziej przerażającą książką świata, a potem zaczęto wprowadzą zakaz jej rozpowszechniania z powodu zbyt drastycznych treści.
Nauczycielka zaczęła chodzić po klasie i rozdawać kartki. Gdy dotarła do stolika Nicka położyła kartkę na stolę, ale nie zabrała ręki. Zmusiła chłopaka, aby spojrzał jej w oczy. Zmrużyła powieki i wysyczała:
– Nie wiem jak to robicie – wskazała na Ricka siedzącego po przeciwnej stronie klasy. – Ale się dowiem, cwaniaczku. Jeśli nie w tym roku to w następnym.
– Wie pani… telepatia bliźniąt.
Kilka osób musiało zdusić śmiech. 
Kobieta spiorunowała wzrokiem Nicka, po czym prostując się dumnie odeszła.
Chłopak skrył uśmiech wymieniając z bratem chytre spojrzenia.
Nick i Rick byli bliźniakami. Zawsze wszystko robili razem (oprócz chodzenia do toalety). Kiedyś Rick – ten mądrzejszy – dostał możliwość wyjazdu do prywatnej szkoły z internatem w Luizjanie. Odmówił. Nie miał zamiaru rozstawać się z bratem na tak długi czas. Byli podobni do siebie jak dwie krople wody dlatego często ich mylono albo inaczej – chcieli, aby ich mylono. Gdy było to na rękę zamieniali się miejscami, ale częściej robili to dla zabawy. Ich niezwykłe przywiązanie do siebie dla niektórych było dziwne nawet jak na bliźnięta, lecz oni nie znali pewnego skrzętnie skrywanego prze chłopców sekretu.
Mianowicie, potrafili oni czytać w swoich myślach, a czasem nawet w myślach innych ludzi. To drugie było jednak bardzo trudne i męczące więc dali sobie spokój. 
O to właśnie chodziło pannie Mulligan. O to, że na prawie każdym teście mieli zbliżone odpowiedzi. Choćby nie wiadomo jak kobieta kombinowała. Przesadzała ich, wysyłała jednego do innej sali, odbierała komórki i przyglądała się im przez cała lekcję. Zero, nic, nul. No, bo jaki normalny człowiek zauważy, że bliźniaki rozmawiają telepatycznie? Panna Mulligan, rozsądna i logiczna kobieta… Nawet przez myśl jej coś takiego nie przeszło.
 – Zaczynamy – powiedziała do uczniów, oni natychmiast przewrócili kartki i zaczęli zakreślać odpowiedzi ołówkiem wcześniej szybko przebiegając wzrokiem polecenie.
Jak już zostało wspomniane Rick był tym mądrym, a Nick przebiegłym. To właśnie on wpadł na pomysł ściągania w myślach na sprawdzianach.
Tym razem zastosowali się również do tej jakże ważnej zasady.
Rick wymieniał w myślach odpowiedzi, a Nick bezwiednie zapisywał. 
Panna Mulligan o chwilę spoglądała to na jednego to na drugiego. Nic nie wskazywało na to, że mają ściągi czy cokolwiek innego. Nie było w nich nic dziwnego oprócz jednego szczegółu… Poruszali ołówkami w zsynchronizowanych ruchach jak świetnie wyszkoleni tancerze.
Kobieta zgrzytnęła zębami. 
*
– To było wdechowe – zagaił Rick, gdy chłopcy już po sprawdzianie stali przy swoich szafkach. – Li wyglądała jakby chciała nas poćwiartować a potem zeżreć.
Nick skrzywił się.
To była jedna z cech jego brata. Miał kiepskie poczucie humoru, a jego żarty nie były zbyt zabawne. Starał się i próbował. Nawet kiedyś kupił sobie książkę „Tysiąc dowcipów na każdą okazję”. Była grubsza niż biblia, a nawet encyklopedia, ale zdeterminowany chłopak połknął ją w dwa tygodnie. Stan jego żartów odniósł minimalną poprawę, ale… już po miesiącu znów zaczął sypać kiepskimi kawałami.
– Rick, przestań gadać i zabierz rzeczy z szafki. W końcu jest koniec roku. Idziemy do domu, bierzemy deski i zjeżdżamy do Buenos.
Jego brat uśmiechnął się z pobłażaniem, ale skinął głową. I – co w ogóle nie powinno być zaskoczeniem – otworzył szafkę na lewo od Nicka.
Odwróć się, Louise Fairchild gapi się na siebie.
Usłyszał Nick myśl przekazaną mu przez Ricka. 
Obejrzał się i rzeczywiście. Dostrzegł ją. Obiekt swoich westchnień i najpiękniejszą dziewczynę w szkole. Zaskoczyło go, że patrzyła akurat na niego. Gdy skrzyżowały się ich spojrzenia Louise uśmiechnęła się po czym oddaliła w stronę swoich przyjaciółek.
To było dziwne – pomyślał.
Rick zdusił śmiech dorzucając do plecaka ostatnie przedmioty.
Nie to nie jest dziwne. To nienaturalne. Louise jest śliczna, miła i popularna. Ty jesteś… sobą.
Nick warknął rozdrażniony.
Te ich myślowe rozmowy wchodziły powoli w nawyk i czasami zapominali, że mają jeszcze języki.
– Dobra, koniec. Spadamy – stwierdził Nick.
Bliźniacy zgodnie skierowali się do wyjścia.
*
W domu czekała na nich nie lada niespodzianka. Mianowicie mama nie tylko piekła ich ulubione ciasto marchewkowe, ale piekła je razem z Carly Valiente. Była ona ich jedyną kuzynką, która prawie zawsze przyjeżdżała na wakacje do Johanssonów. Jednak nigdy nie było jej aż tak wcześnie. Mieszkała w Utah, a dom Nicka i Ricka mieścił się w północno-wschodniej części stanu Oregon. Żeby dojechać tu potrzebowała co najmniej kilku godzin, a to oznaczało, że musiała wyjechać już rano! Nie było jej w szkole.
Nick pomyślał, że to bardzo niesprawiedliwe. Oni musieli się użerać ze starą Mulligan, a dziewczyna miała wolny dzień.
Jednak nic nie powiedział głośno. Tylko Rick znał myśli swojego brata i było dla wszystkich lepiej, aby tak pozostało.
– Cześć, Car – Nick objął przyjacielsko kuzynkę, która chwilę później rzuciła się na jego brata. Chłopak pokręcił głową z pobłażaniem. Dobrze, że Carly była ich naprawdę daleką kuzynką, bo na oko dało się zauważyć, że ona i Rick żywią do siebie pewnego rodzaju silne uczucia.
Rumienisz się – zachichotał Nick w myślach.
Zamknij pysk – brat spojrzał na niego urażony.
Przecież nic nie mówię.
Rick wywrócił oczami.
– Chłopcy, może zabierzecie Carly do Buenos? – zaproponowała mama mieszkając ciasto dużą łyżką. Była w tej dziedzinie dość staroświecka. Lubiła trzymać się tradycyjnego robienia ciast. Być może kupienie miksera było prostsze, ale Caitlin Johansson nigdy nie szła po linii najmniejszego oporu. Stawiała sobie wysoko poprzeczkę i zazwyczaj – wkładając w to odrobinę wysiłku – przeskakiwała ją.
Nick wzruszył ramionami.
– Skoro już jest to jasne, że może iść. Ale dlaczego w tym roku tak wcześnie?
Mama i Carly wymieniły tajemnicze spojrzenia. Po chwili dziewczyna poinformowała:
– Tata wyjeżdża na cały rok do Atlanty prowadzić interesy, a ponieważ nie ma mnie z kim zostawić zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie jak przeprowadzę się do was i od początku roku zacznę naukę w Hex Hill High.
Bracia wymienili zaskoczone i jednocześnie zadowolone spojrzenia. Carly była jedną z najmilszych i najcieplejszych osób jakie znali. A bliźniacy mieli to do siebie, że kolegowali się prawie z całą szkołą. 
– Ekstra – przyznał Nick wiedząc, że Rick nigdy się na to nie zdobędzie. – Jeśli dodatkowo zaprzyjaźnisz się z Louise Fairchild i mnie z nią umówisz postawię ci podwójną porcję lodów karmelowych z bitą śmietaną.
Carly rozśmiała się.
– Jasne. Dorzuć wisienkę na wierzch i odegram wam nawet marsz weselny.
Caitlin pokręciła głową słysząc przekomarzania dzieci i rzuciła:
– Biegnijcie już, bo zamkną wam kawiarnię.
Rick spojrzał na nią marszcząc brwi.
– Ale jest dopiero szesnasta. Zamykają o północy…
Nick przewrócił oczami ciągnąc bliźniaka za rękaw koszuli.
– Idioto, to była łagodna sugestia, że mamy stąd spadać.
Rick posłał mu urażone spojrzenie, ale po chwili się rozpogodził. Oni nigdy się nie kłócili. Byli jednym z tych wyjątków, które nie potrafiło stwarzać problemów z niczego. Może głównym tego powodem była łącząca ich więź telepatyczna. Ponieważ znali swoje myśli nie mogli znaleźć powodów do kłótni. 
*
Dwadzieścia minut później chłopcy wraz z Carly weszli do kawiarni Buenos prowadzonej przez pewnego ekscentrycznego hiszpano-włocha z wąsikiem ala Charlie Chaplin i akcentem nieco skandynawskim, nieco australijskim. Był człowiekiem, którego nikt nie mógł rozszyfrować. Przezywali go Obieżyświat, bo przedstawiał sobą tyle narodowości ile chyba żaden człowiek na świecie. 
Cała trójka weszła do kawiarni witając się ciepło z właścicielem – Danny’em Rhysée. Następnie zajęli jedyny wolny stolik. 
Carly rozejrzała się ciekawie po wnętrzu. Zmieniło się tu trochę od ostatniego razu. Ściany przemalowano na błękitny kolor, twarde, drewniane krzesła zmieniły się w miękkie kanapy obite kremową skórą, a surowe, metalowe stoliki zmieniono na przytulne – mahoniowe. Na lewo od wejścia ustawiono rząd komputerów, gdyż Buenos było także kafejką internetową.
– Czego sobie życzycie? – przy stoliku pojawiła się dziewczyna niewiele starsza od nich. Nick chyba nawet kojarzył ją ze szkoły, ale nie potrafił przypomnieć sobie imienia.
Założyli zamówienie prędko, gdyż doskonale wiedzieli czego sobie życzyć. W końcu przychodzili tu co tydzień (przynajmniej Nick i Rick), ale z Carly nie było problemu. Przecież sam Nick jej stawiał lody karmelowe z bitą śmietaną i wisienką.
Rozmawiali jeszcze długo po skończeniu deseru. Carly opowiadała przyjaciołom co działo się przez poprzedni rok. Włącznie ze śmiercią Volta – jej ukochanego doga. Carly nie miała matki tak jak Nick i Rick nie mieli ojca co wydawało się zbliżać ich do siebie. A zwłaszcza Ricka i Carly.
Niemniej jednak nigdy nie będą w równym stopniu tak bardzo przyjaźnić się z nią jak ze sobą. To było coś więcej niż rodzinne więzy, coś więcej niż przyjaźń. Nie mogli jednak określić dokładnie co to takiego. Znali siebie nawzajem jak własne kieszenie, gdy jeden miał kłopoty drugi przychodził z pomocą. Gdyby do Ricka celowali z broni Nick rzuciłby się, aby go obronić i na odwrót. To czyniło z bliźniaków wyjątkowych, niepowtarzalnych.
Masz całe wakacje – zagadną Nick. – Możesz wreszcie postarać się o serce Car.
Rick spuścił głowę oblewając się rumieńcem. Na szczęście Carly była zbyt zajęta snuciem historii, aby zauważyć tą dziwną reakcję u jednego z chłopców.
Daj spokój, Carly mnie nie lubi w taki sposób. Traktuje mnie jak starszego brata.
Nick prychnął, ale tym razem nie w myślach co przerwało potok słów przyjaciółki. Chłopcy już myśleli, że Carly zacznie się dziwować, ale ona uśmiechnęła się łagodnie i pokiwała głową.
– Też uważam, że takie zachowanie jest głupie.
Rick i Nick zgodnie uśmiechnęli się szeroko. Nie ma co – Nick miał świetne wyczucie czasu.
*
Gdy zebrali się wreszcie w drogę powrotną słońce już dawno pożegnało nieboskłon. Na horyzoncie błyszczała srebrna tarcza księżyca, a ulicę oświetlał słaby blask lamp. 
Nick jechał na swojej deskorolce, Rick na rolkach, a Carly tradycyjnie na rowerze. Śmiali się do siebie sypiąc kiepskimi kawałami. W którymś momencie pozostawili Rickowi wolne pole do popisu. I śmiali się. Naprawdę się śmiali z tego jak koszmarnie mu szło.
– Pokazać wam coś ekstra? – zagadnął Rick, gdy znajdowali się już prawie na rogu Ridmana Street i Fire Avenue.
 Pozostała dwójka szybko przystała na propozycję czekając co też znów wymyśli Rick. 
– Ćwiczyłem to chyba przez miesiąc, ale wreszcie się udało. Zatrzymajcie się na chwilę.
Carly i Nick posłusznie stanęli. Rick jechał dalej. Nick zmarszczył brwi. Miał jakieś takie złe przeczucie. Serce zabiło mu mocniej. Przestał się śmiać i patrzył na brata.
Rick nagle jadąc na rolkach wyskoczył w powietrze i zrobił salto. Nick miał wrażenie, że się dusi. Chciał krzyczeć, ale z jego gardła nie mógł wydostać się żaden dźwięk.
Rickkkkk! – wrzasnął w myślach, ale jego brat pozostał bierny, jakby go nie słyszał.
Krew zaszumiała mu w uszach. Ale nic się nie stało. Salto wyszło wyśmienicie. Wylądował gładko odwrócony tyłem do kierunku jazdy, a przodem do przyjaciół.
– I co?
Carly zaczęła bić brawo, ale Nick nie dał rady. Nadal serce waliło mu jak młotem. Jednak uczucie duszenia minęło. Odetchnął głęboko patrząc na brata.
Co jest? – usłyszał w myślach. – Wyglądasz blado. Czego...?
Nigdy nie dowiedział się co Rick miał mu wtedy powiedzieć. Nagle zza zakrętu wypadł czarny lincoln pędzący z prędkością stu na godzinę. Wykonał szybki zawrót w lewo – w stronę trójki nastolatków. Gdy kierowca zobaczył Ricka zaczął hamować ile sił. 
Pisk opon. 
Głowę Nicka rozsadzało. Nie mógł oddychać. Świat mu się zamazywał.
Nieeee! – wrzeszczał. Nie wiedział czy na głos czy w myślach. To nie miało znaczenia.
Czuł jakby ktoś wydzierał mu serce z klatki piersiowej.
Uderzenie blachy o ciało.
Powietrze nie dochodziło do jego płuc.
Krzyk, który umilkł niespodziewanie.
Jego własny krzyk, nieartykułowany wydobywający się z jego głębi. Pierwotny skowyt zranionego stworzenia.
Nie wiedział jakim sposobem znalazł się przy bracie. Nie pamiętał. Ale nagle zobaczył jego twarz i oczy szeroko otwarte w wyrazie przerażenia.
Pustka. Pustka. Pustka.
Nick szukał czegoś w głębi siebie. Szukał czegoś czego tam już nie było. Umarło. Zginęło bezpowrotnie.
I ciemność. Tylko ciemność.




Bry wieczór x)

Po uno dziękuję za tyle cudnych komentarzy pod prologiem. Moje serce nadal się raduje!
Wiem, że strasznie późno dodaję ten rozdział, ale nie chciałam dodawać czegoś czego nie jestem pewna. W końcu po cytrylionie poprawek wstawiam. Jestem przekonana, że już nie mogłabym nic poprawić. Chyba tylko coś spieprzyć, więc... Ehkem, aghm...
Co sądzicie, drodzy moi? Podoba wam się taki wątek? To chyba duży przeskok od prologu, ale ma on naprawdę duży związek z dalszą historią, więc bez obaw.
Od dnia dzisiejszego wliczając będę strać się dodawać rozdziały co 2-3 tygodnie. Ale nie chcę dodawać czegoś krótkiego lub niedopracowanego, więc mogę mieć potknięcia z czasem ;p
Czy ogólnie taka długość rozdziałów wam odpowiada?

Pozdrawiam,
Jessabelle :*

40 komentarzy:

  1. Cieszę się, że taki długi rozdział :3 fajny pomysł z tą telepatią między braćmi. Masz bardzo fajny styl, dużo fajnych porównań, można się pośmiać :D
    No to czekam na następny rozdział i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że spodobał ci się pomysł z telepatią. Moja ulubiona zdolność nadprzyrodzona <3

      Usuń
  2. Napisałaś, że był to ostatni dzień szkoły, a nauczycielka wspomniała o naciąganiu ocen, jeśli się nie mylę. Cóż, oceny już raczej były wystawione ;) Takie jedyne co mnie poraziło. Tak to świetne, czekam na ciąg dalszy. :>
    Czy mogę zaprosić do mnie? Ja mam tak, że sama nie wiem, czy to kontynuować, więc prosiłabym o szczerą opinię. :> akazlasu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że w ostatni dzień szkoły nie da się naciągnąć ocen, ale ze strony nauczycielki był to czysty sarkazm i cynizm ;p
      Dzięki za komentarz, a do ciebie z chęcią wkrótce zajrzę x)

      Usuń
    2. Że też sama się nie skapłam... Zbyt inteligentnie tu nie wypadłam. >.< xD

      Usuń
    3. Myślę, że nie chodzi o inteligencję... Czytając to teraz sama mam wątpliwości. Rzeczywiście wypadło to trochę dziwacznie. ;p Poprawi się. x)

      Usuń
  3. Szablon budzący grozę, naprawę wspaniały ! Bardzo zwracam uwagę na estetyczne elementy bloga np.: to, że robisz akapity, czcionka jest ok, dobrze się czyta.
    Co do samego tekstu. Już od pierwszej notki wiedziałam, że nas powalisz. Przeczytałam niedawno, czyli godzinkę temu po raz piąty Igrzyska Śmierci i jak Suzanne Collins zabierasz czytelnika do swojego świata, którego fundamenty budowałaś sama. Rozdział ciekawy, uwielbiam wątki o bliźniakach, ponieważ przyjaźnię się z takimi i wiem ile frajdy innym mogą dać przez " jednomyślność". Pomysł z telepatią godny podziwu, nie wpadłabym na to, więc gratuluję! Żarty jakie wplotłaś pomiędzy trafiły w mój gust, wszystko co robisz jest na plus. Nie lubię początków, ale ty mnie już na wstępie kupiłaś, nie wiem jak, ale kupiłaś!
    No cóż, tylko życzyć weny i oczywiście chęci
    Layls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, też zależy mi na estetyce, bo wtedy nawet przyjemniej się czyta x)
      Ale porównanie do Suzanne Collins, och wiele mi do niej brakuje, naprawdę wiele, wiele, ale może kiedyś napiszę coś choć w połowie tak dobrego;p (Właśnie zabrałam się za Igrzyska xx)
      Cieszę się że ci się podoba.
      Dzięki i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem. Świetnie wprowadzałaś nas w cały świat. Na początku taka beztroska, telepatia bliźniaków (świetny pomysł, szczególnie że często się zdarza, że zwyczajne bliźniaki mają swoje sekretne łącze, o u ciebie ono jest po prostu powiększone), przyjazd kuzynki... W to wszystko przeplecione żarty, które naprawdę mnie rozbawiły.
    Ale końcówka... Nie mów, że naprawdę go zabiłaś?!
    A długość rozdziału jest jak najbardziej odpowiednia ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, takie komentarze, czytam i myślę "Kurdem, nie jest tak źle jak myślałam". A nawet lepiej. Podoba się. Moje serce świruje.
      Czy go naprawdę zabiłam? Nie do końca. ;p

      Usuń
  5. "Panna Mulligan" przypomina mi moją nauczycielkę z liceum. Panie uchowaj od takiej zarazy. Przez nią miałam nerwicę.:)
    A teraz twój rozdział. Zaczynasz zabawnie, lekko z humorem. Podobają mi się twoje porównania, jak i sposób bycia bliźniaków. No właśnie - Nick i Rick. Od razu podbili moje serce. Są zabawni, otwarci. I ta ich więź, aż sama zapragnęłam mieć bliźniaka:)
    Łatwo wplotłaś ich życie uczuciowe. Pierwsze miłości, zauroczenia. I ich dar. Telepatia. Nigdy bym nie pomyślała, że mogłabym wykorzystać coś takiego w opowiadaniu. Gratuluję pomysłu:)
    Dalej mamy sielankę. Przyjazd kuzynki, mama braci. Pięknie, ładnie.
    Do czasu.
    Wypadek wyrwał mi serce z piersi i poczułam cały ból Nicka. To, jak starał się odnaleźć tę więź z bratem, a napotkał pustkę. Przerażające.
    Opisałaś wszystko perfekcyjnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem pierwszego rozdziału.
    Pozdrawiam!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w klubie x) Pani M jest inspirowana moją kochaną nauczycielką z chemii.
      Postanowiłam napisać o bliźniakach, bo oglądałam jakiś film o tym i tak samo przyszło x)
      Cieszę się, że to co piszę wywołuje u ciebie takie emocje. Na twarzy mam uśmiech jak wieża Eiffla ;p
      Dzięki.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Mi krew psuła matematyka, więc jakżeby mogło być inaczej, ta "zaraza" właśnie jej mnie uczyła...Modlitwa przed tą lekcją dla mnie była obowiązkowa. Właściwie cała klasa przechodziła wtedy wzrost wiary:)
      Coś mi się jakiś film kojarzy, ale dzwoni nie na tej wieży, co trzeba...:)

      Usuń
  6. Długość rozdziału odpowiada, jest wystarczająca, choć nie ukrywam, że chciałabym już przeczytać dwójkę.
    Rozdział całkowicie inny od prologu i nie potrafię znaleźć jakiegoś łącznika między nimi, ale podejrzewam, że tak właśnie miało być i wszystkiego dowiem się z czasem.

    To tylko jeden rozdział, a ja już pokochałam bliźniaków. Ta więź, która ich łączy jest niesamowita. Myślałam, szczerze mówiąc, że to będzie taki lekki, wesołkowaty rozdział... Ale nie. Końcówka całkowicie mnie zaskoczyła. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Mam nadzieję, że Rick przeżyje. Nie wiem jak jego brak poradziłby sobie z jego stratą, w końcu oni stanowią jedną całość. Jak może jednego zabraknąć?

    Pozdrawiam, CM Pattzy
    http://at-your-command.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łącznik między prologiem, a rozdziałem będzie ogromny i bardzo ważny, ale jak zauważyłaś wszystko przyjdzie z czasem x)
      Czy może jednego zbraknąć? Byłby to ogromny cios. No nie wiem. Hmhmham...
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Zanim napiszę coś sensownego, muszę się otrząsnąć...
    Dobrze. Na dobry początek będę marudzić. Mianowicie. Test. Tak kompletnie w ostatni dzień? Rozumiem, że nauczycielka chce poznać sekret chłopaków, ale to mi naprawdę nie gra. Może lepiej byłoby gdyby do wakacji zostało jeszcze kilka dni i to byłby taki sprawdzian ostateczny od którego zależy ocena na koniec roku? Mimo użycia sarkazmu przez tę kobietę, coś mi tu nie pasuje. Dobra starczy czepiania. Jestem oczarowana. Twój styl pisania jest świetny! Każde zdanie jest przemyślane, nie piszesz na siłę, a w dodatku pięknie obrazujesz, to co masz do przekazania. Zwracasz uwagę na ważne szczegóły i przybliżasz czytelnikowi swój świat w drobnych fragmentach, które mówią wszystko i jednocześnie zostawiają go w niemałym niedomówieniu. I to wszystko idzie na plus. Bardzo spodobał mi się pomysł telepatii między braćmi. Dotąd nie spotkałam czegoś podobnego. Dlaczego napisałam, że muszę się otrząsnąć? Przedstawiłaś Nicka i Ricka w taki sposób, że od razu zdobyli moją sympatię, a ty już jednego z nich mi zabierasz? Powiedz, że Rick z tego wyjdzie, że nie umarł, że go zmartwychwstaniesz ;/ Taki cios dla bohaterów już w pierwszym rozdziale? To będzie straszne. Utrata bliskich boli, ale oni byli tak zżyci. Jak tu żyć bez drugiego? Widzę, że nikogo nie zamierzasz oszczędzać ;D Dostarczyłaś mi tym rozdziałem sporo emocji. Zaczęło się dość spokojnie, ale z biegiem tekstu moje tętno tylko przyspieszało. Już samo to przeczucie Nicka było niepokojące... A potem ten samochód... No nic, prolog był tajemniczy, ale wierz mi pierwszy rozdział dorównuje mu jakością. Fotel rozstawiony. Zostaję tu do końca ;)
    Życzę wodospadu weny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Test w ostatni dzień coś nie gra? xx Powiedz to mojej chemicy, która zawsze w ostatni dzień szkoły robi test, aby wiedzieć na jakim poziomie wiedzy jesteśmy, więc to jest jak najbardziej rzeczywiste, że takie odpały istnieją. Aghagh... Jak tak można żyć? T T
      Naprawdę zacieszam jak głupia, że ci się spodobało. To wielka przyjemność słyszeć miłe słowa x)
      Zabieram jednego z nich? A czy powiedziałam, że kogokolwiek zabieram? ;p
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Jeju, jak ty wspaniale piszesz *_* Masz bardzo profesjonalny styl pisania, niczym autorzy bestsellerów, nie żartuje! Do tego bardzo polubiłam Nicka, nawet nie wiem dlaczego bardziej, niż Ricka. Mam nadzieję, że nie zakończysz tak marnie jego życia... Nie żeby taki sposób uśmiercania bohaterów był marny, po prosu liczę na to, że wątek bliźniaków będzie gdzieś jeszcze kontynuowany. Cóż... Pozostaje mi teraz czekać z ogrooomną niecierpliwością na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bestsellerów? O.O No, bez przesady. Choć marzyłoby się, aby kiedyś twoje prace zostały docenione i zebrane w coś kartkowego. ;p Na razie będą nad sobą prężnie pracować i kto wie? Może kiedyś x)
      Cóż, nawet jeśli z Rickiem stanie się coś... niezbyt dobrego to wątku bliźniaków nie zakończe, gdyż sam tytuł opowiadania musi sami przez się ;p
      Dzięki za tak miły komentarz !!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. Rany boskie, chyba go nie zabiłaś! Zabiłaś? Serio!? A ja tak polubiłam bliźniaków! Myślałam, że masz zamiar rozkręcić jakoś wątki romansowe miedzy nimi i dziewczynami i szczerze powiedziawszy bardzo bylam ciekawa jak poprowadzisz dalej to uczucie Ricka do dalekiej kuzynki. To mogłoby być naprawdę ciekawe! Ale teraz jak już go uśmierciłaś to raczej się nie dowiem czy miałby u niej szansę :<

    Od samego początku podobał mi się motyw braci bliźniaków, którzy potrafią się telepatycznie porozumiewać. To bardzo ciekawy pomysł i w pewnym stopniu realny, bo wiadomo, że więź między bliźniakami jest silniejsza niż między "normalnym" (to złe określenie, ale niech będzie :D) rodzeństwem. Może nie w takim stopniu jak tutaj, ale jednak. I to ściąganie na kartkówce;D Hahaha niesamowicie to wymyśliłaś! :D I kurde... choć nie zdążyłam się to nich bardzo przywiązać to bardzo mi szkoda, że ich rozdzieliłaś! Tylko co teraz?:(

    Ciekawa jestem jaki związek ma ten rozdział z prologiem. Będę się teraz głowić, co takiego wymyśliłaś! :D

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy aby na pewno go uśmierciłam? No, nie wiem. Nie jestem siebie pewna. xx Biedaki, rozdzieleni. Co oni bez siebie poczną. Ochach...!
      Pytasz co teraz x) Teraz to czas rozwinąć akcję!!
      Niedługo dowiesz się jaki miało to i ma związek z prologo. Na razie to mój sweet secret ;p A więc szzaa x)) (za dużo Słodkich Kłamstewek jak na jeden dzień. Świruje. Wybacz)
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. Ekhem.... no co to miało być? Pięknie, wszystko ładnie, aż tu nagle Ric umiera?! Nie wiem, ja to tak zrozumiałam. Nick nie wyczuł żadnej telepatii/ więzi pomiędzy nimi. Źle, bardzo źle :C
    Fajny pomysł z tą telepatią. Chciałabym tak tylko...
    a) nie mam siostry bliźniaczki
    b) w ogóle nie mam siostry.
    Trochę mnie rozśmieszyła ta ich nauczycielka... wyobraziłam ją sobie jako taką trochę dziwaczną starą pannę, która ma pewnie z dwadzieścia kotów :D Ale raczej się mylę ;)
    Pozdrawiam i czekam na więcej!
    ~Brave

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze chciałam mieć bliźniaczkę albo chociaż siostrę. Moi rodzice jednak nie byli ku temu przychylni x)
      Co do nauczycielki nie mylisz się zbytnio. No może oprócz tych kotów. Jest raczej pedantką.
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  11. O.o AAaaaa? Co? Nie. Dlaczego? Ty normalnie jesteś potworem. Lubię uśmiercanie bohaterów w pierwszym rozdziale, ale uśmiercanie bohaterów, którzy są tacy fajni i łączą się telepatycznie z braćmi. Njet. Ja się nie zgadzam. Rick nie może nie żyć :'( Powiedz, że to nie prawda, bo będę ryczeć jak bóbr.
    Na początku sielanka, wszystko ładnie piękne. Myślę sobie "spokojny rozdział na początek" rozsiadam się wygodnie na fotelu, a potem ŁUP!
    Ach, oddalę się wpaść w studnie najgłębszej rozpaczy i poczekać na nowy rozdział.
    Życzę oceanów weny i pozdrawiam ^^
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nie sądziłam, że rozdział wywoła takie emocje. Nawet za dobrze nie dało się poznać bohaterów. Lecz cieszę się ;p
      na ten moment nic nie mogę obieca ani powiedzieć czy to prawda czy to fałsz. Okaże się. Rozdział 2 powoli się kończy x)
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Nie wiem od czego zacząć...
    Może od tego, że ta historia jest cudowna. Czuję się, jakbym czytała najprawdziwszą książke. Masz naprawdę ogromny talent !! Przepięknie dobierasz słowa, całość czyta się cudownie.
    Prolog bardzo, ale to bardzo mnie zaintrygował. Czarna magia,rytuały,krew. Uwielbiam takie klimaty.
    Pierwszy rozdział równie cudowny, choć już w innym klimacie. Od razu polubiłam Ricka i Nicka i gdy przeczytałam końcówkę zrobiło mi się naprawdę smutno. Powiedz,że to nie prawda i Rick nie zginął :(
    Bardzo nad tym ubolewam.
    Właśnie zyskałaś stałą czytelniczkę :D
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, który z pewnością będzie równie dobry.
    Pozdrawiam Cię baaardzo mocno i życzę dużo weny !
    Chanel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, mam wypieki. x) To naprawdę miło słyszeć takie słowa, choć sądzę, że mój styl pozostawia wiele do życzenia. Klimatów a la prolog nie zabraknie, bo chce, aby to było dark fantasy ;p
      Na razie nie mogę przysiąc, że Rickowi nic się nie stało. Bo stało. Ale co okaże się w następnych rozdziałach ;p
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Wcale, nie pozostawia wiele do życzenia ! Chciałabym tak pisać, no ale cóż... :D
      aa i jestem w szoku, że do mnie zajrzałaś, byłam zdziwiona, że przeczytałaś,naprawdę :D
      czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, no nie moge się doczekać :D:D

      Usuń
  13. Od razu zachwyciłam się twoim stylem. Poważnie jakbym czytała konkretną książkę a nie opowiadanie na blog :) Prolog mnie porwał i jak najbardziej zachęcił mnie do dalszego czytania. Wprowadziłaś tutaj naprawdę mroczny klimat, za co masz u mnie dużego plusa! :D
    Teraz co do rozdziału to ekstra! :D Miałaś świetny pomysł i wyśmienicie go realizujesz. Tekst był płynny i spójny, ale przede wszystkim ciekawy. Dodatkowo piszesz bardzo dobre dialogi, w których przeplata się wyczuwalna szczypta humoru. Pomysł z telepatią - ekstra, postać Carly ożywiła nieco środek rozdziału. No ale końcówka?!?! Rozwaliła wszystko (w pozytywnym sensie) :) Czekam na więcej i życzę ci mnóstwa weny ;)
    PS Pozwolę Cię sobie zaobserwować, lecz była bym wdzięczna gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach osobiście, gdyż lista czytelnicza bloggera nie lubi ze mną współpracować i nie widzę połowy nowych postów.. x(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie pozytywny odbiór. Ale sądzę, że z porównaniem do książki jeszcze lekka przesada. Kiedyś chciałabym dojść na tak wysoki szczebel, ale się zobaczy. Nadzieję warto mieć x)
      Carly na pewno nieco ożywiła środek, ale nie będzie aż tak MEGA ważną postacią, ale pewną rolę odegra ;p
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  14. Wpadłam dziś tutaj i od razu się zaciekawiłam nawet jeszcze nie czytając. Wygląd jest niesamowity, a ten obrazek u góry... Uwielbiam takie klimaty. Muzyka jeszcze bardziej dodaje takiego dreszczyku.
    Ale przejdę do opowiadania. Prolog był taki tajemniczy, podobał mi się. Osobiście ja jestem bardzo nieczuła na jakiekolwiek drastyczne sceny, co nie oznacza, że się mi tutaj one nie podobały. Wiem, że wszystko będzie się długo wyjaśniało, ale już nie mogę się doczekać ^-^ Odnośnie pierwszego rozdziału to był on zupełnie inny, ale taki miał też być przecież ;) Od razu polubiłam Nicka i Ricka i wierzę, że ten drugi się gdzieś tam jeszcze pojawi. Carly jest prześwietna i chyba mogę oświadczyć, że to moja ulubiona postać, choć właściwie nie dałaś nam jeszcze jej tak dobrze poznać. Ja jednak mam coś takiego, że nawet jakkogoś raz w życiu minę na ulicy to już stwierdzam, czy go lubię, czy nie. Wiem, jestem nienormalna... XD
    Tak czy siak podobało mi się. Cholernie mi się podobało i chcę wincyj! Najbardziej chyba zaciekawiły mnie te zdolności i ta więź łącząca chłopaków. Tak sobie przewiduję, że potem będą musieli z nich korzystać do przeznaczonych celów, choć może się mylę. No cóż, nieważne. Masz zajebisty styl, nie przynudzasz, intrygujesz i przyciągasz. Za to chwała tobie XD Czekam na rozdział drugi i zapraszam do mnie, choć mi tak trochę wstyd podawać ci te moje beznadziejne historyjki przy tym, co tworzysz ;-; No ale wpadnij i poczytaj, jeśli chcesz, a jak nie, to po prostu wyjdź XD Pozdrawiam i życzę weny!
    welcome-to-the-world-ww.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw, mnie też naprawdę niewiele "drastycznych" i drastycznych scen może ruszyć. ;p Trochę się już tego naczytało i naoglądało x) No, ale cieszę się, że ci się spodobały moje małe bazgrołki ;p
      Ten drugi... hm... nie mogę nic powiedzieć nie zdradzając jednocześnie co się zdarzy. Kurdem. >.< Ale mogę powiedzieć tyle: to nie koniec dla Ricka.
      Ej, poczekaj z ocenieniem bohaterów, aż wszyscy się pojawią. Carly nie będzie jednym z tych najbardziej głównych postaci, ale jest w czołówce.
      Dziękuję. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  15. Jejku, oczywiście cudowne :3 Wiedziałam, że nie dasz nacieszyć się życiem tym biednym chłopcom, ale takiej prędkości się nie spodziewałam... No, no, zaskoczyłaś mnie ^^
    Nie wiem czemu, ale kiedy Rick umierał, a Nick był przy nim... Mój mózg, jako idealny stwórca skojarzeń, od razu porównał to do śmierci Joey'a z To the Moon. Kiedy Johny był przy nim, a Neil i Eva nic nie mogli na to poradzić [Tak, wiem, nie masz pojęcia o co chodzi... Uwierz na słowo, że porównanie czegokolwiek do TTM to największy komplement, jaki można ode mnie usłyszeć]. Gdy to sobie uświadomiłam, to zachciało mi się ryczeć. To była jedna z naprawdę niewielu historii, przy których beczałam. Twoja tak samo. No jak mogłaś... Bo się z rozpaczy potnę ogórkiem T-T
    Kocham twój styl. Jedyne, co mnie drażni, to to, że nie mam najbledszego pojęcia, w jakim wieku byli chłopcy, albo jak - chociażby pobieżnie - wyglądali. Grrr, ale da się to pominąć xD
    Dodaję do obserwowanych i czekam z niecierpliwością na następne rozdziały C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomimo, że jak rzekłaś nie mam najmniejszego pojęcia o co ci chodzi, cieszę się ogromnie, że ci się tak spodobało i wywarło takie emocje x)
      Tylko błagam. Nie potnij się tym ogórkiem. Nie chcę mieć ludzi na sumieniu ;p
      Dziękuję. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  16. Hej! Jestem tu nowa, jak widać :P Od razu przyciągnął mnie obrazek. Dosłownie, siedziałam przez parę minut i wpatrywałam się w niego. I tak patrze i patrze, muzyka leci i to wszystko robi taki klimat, że można zapomnieć o rzeczywistości. Melodia! <3 Uwielbiam takie! Sama takich słucham, kiedy coś piszę. Po prostu cudowna. W czytaniu w ogóle nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, mi bardzo miło się czytało.
    Wybacz, że tak pomyślałam, ale pani nauczycielka skojarzyła mi się z tą, bodajże z trzeciej części Harrego Pottera, która ubierała się na różowo. XD Nie wiem dlaczego :P
    Zadziwiająca zdolność bliźniaków. Naprawdę zaskoczyło mnie to. Nie spotkałam się z takim blogiem, na którym uwzględnione było bliźniactwo z telepatią. Od razu mi się spodobało ^^ No i jak poruszali w ten sam rytm ołówkami :D
    Ta kuzynka wydaje mi się słodka tak samo jak Rick ^^ Rumieni się i to mnie jakoś pociąga xD Słodki chłopaczek :333
    Mam nadzieję, że to przeżyje! Ale skoro Nick nie mógł go wyczuć, to może coś mu się stało? Może ich więź została przerwana? Oby nie, ponieważ to jest naprawdę świetne. W ogóle, to mam nadzieję, że chłopak to przeżyje!
    Pozdrawiam gorąco i serdecznie ^^ Rozdział bardzo mi się podobał, a historia mnie wciągnęła.
    PS: W wolnej chwilki zaproszę do siebie. Twoja opinia, będzie dla mnie naprawdę ważna ^^
    http://rodzinadenverow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jestem ślepa! Nie zauważyłam komentarza twojego za którego od razu z góry dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba. Witam bratnia duszo, ja też uwielbiam pisać przy takich nutach. Dodaje to kopa wenowego ;p
      Szczerze powiedziawszy (nie ma czym się chwalić), ale nie czytałam Harry'ego Pottera i nie mam pojęcia o jaką nauczycielkę chodzi, ale mogę obiecać, że Mulligan na pewno nie ubiera się na różowo ;p
      Ta... W sumie przyszło mi to do głowy, gdy oglądałam Szósty Zmysł (sama nie wiem czemu, bo tam nie ma telepatii, ale to już pozostanie słodkim sekretem mego pokręconego umysłu xD
      Dziękuję za ten wspaniały komentarz z całego serca. Pozdrawiam ;*
      Peesik: Z chęcią do ciebie wpadnę wkrótce ;)

      Usuń
  17. Szablom mega XD Kocham i jeszcze raz Kocham mroczne klimaty ^^ Czytam, czytam i bah zaliczam koparę do podłogi. No chyba nie zabiłaś go? Człowiek zaczyna poznawać bohaterów i tu bah jednego już brak X.X ale lubię takie akcje. Nie cackasz się i nie lukrujesz lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lukrowanie? Co to to to nie. Stawiam na strach, mrok i ścinanie krwi w żyłach ;p
      Dzięki. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  18. Przez prawie cały rozdział jedyne, o czym myślałam, to: jakimi oni są fajnymi braćmi, jak bardzo im zazdroszczę tej relacji, zrobiłabym wszystko, by móc być równie blisko ze swoim rodzeństwem i szczęśliwie przechodziłam do kolejnych zdań i akapitów i, uwierz mi, naprawdę wierzyłam, że dotrę z tym szczęściem do końca!

    Była Louise, w której zakochał się Nick, oraz Carly, która podobała się Rick'owi, było przytarcie nosa wrednej nauczycielce i mama robiąca ulubiony placek (ręcznie!! <- wzbudziła mój podziw!), były nawet rolki (na których dziś jeździłam i ja xD), rower i deska, więc jak??? Jak to mogło zakończyć się w ten sposób?? Nigdy jeszcze nie byłam tak zaskoczona i zasmucona z końcówki, przyznaję z ręką na sercu, kompletnie się nie spodziewałam i mam cichą, ale ogromną nadzieję, że to nie zakończy się w taki sposób! (mówią, że nadzieja matką głupich a ja i tak będę wierzyć nadal :) )

    Świetne, ciekawe, intrygujące. :)

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Powiem tak: nie było mnie tu wieki i bardzo za to przepraszam. Na całe szczęście (i nieszczęście) nie zdążyło się pojawić wiele postów, więc jeszcze mam szansę być na bieżąco :)
    Faktycznie z tego co mi się obija o uszy jak sobie przypominam prolog, ten rozdział jest dużym przeskokiem.
    Cóż mogę rzec.. końcówka cholernie smutna. Nie spodziewałam się takiego końca. Całkiem mnie zaskoczyłaś!

    OdpowiedzUsuń

Uwierz - klawiatura nie gryzie. Za to ja tak...